Zimowo ze hey
To już u nas taka tradycja, że w Święta śniegu nie widać, natomiast po Nowym Roku nagle aura się zmienia i zalewa nas morze zmrożonych gwiazdek . W tym roku dla nas jest to podwójna radocha, ponieważ po pierwszym tygodniu stycznia wyszliśmy z synkiem na pierwsze sanki. Synuś ma 18 m-cy i w tamtym roku nie mógł jeszcze spokojnie usiąść na sankach. Jednak w tym roku to już co innego :) Radochy było wiele. Jedyny minusik był taki, że padał mokry drobniutki śnieżek, prawie jak deszcz i nie mogliśmy z tej zabawy długo korzystać.Bardzo jestem dumna jak patrzę na to zdjęcie, ponieważ synuś jeździ w sankach, które mają przeszło 30 lat. Jak byłam małym brzdącem to sama wraz z siostrą w nich jeździłam. Konstrukcja trzyma się idealnie, jedyne co, to muszę popracować nad płozami, bo ich lata świetności niestety minęły. Jeśli macie jakiś patent na rehabilitację takich metalowych płóz, to wpiszcie w komentarzu jak to najlepiej zrobić ;) Będę bardzo wdzięczna!
Na spacerze dowiedzieliśmy się, że nasz psiak, jak na francuzika przystało, uwielbia jeść śnieg!!! Wasze pupile czworonożne też tak mają? Dla nas był to troszkę zadziwiający widok. Chociaż u psów to wszystko jest możliwe.
Ha, no i jeszcze spotkaliśmy tego sympatycznego pana bałwana. Z daleka no niby standardowy bałwan, ale kiedy podeszliśmy bliżej, to zobaczyliśmy, że to wcale nie taki zwyczajny śnieżny koleś, a raczej Mr Shrek , tylko że w kolorze białym :P
Dobranoc i do zobaczenia znów.
Komentarze
Prześlij komentarz